Let's talk about Shakespeare

W piątek, 21 listopada, uczniowie klasy IVA mieli niezwykłą okazję uczestniczyć w zajęciach prowadzonych przez Juliusza Pielichowskiego, poetę oraz tłumacza. Spotkanie dotyczyło życia i dzieł Williama Szekspira, a także jego ogromnego znaczenia dla literatury i rozwoju języka angielskiego.

Dziękujemy Miejska Biblioteka Publiczna w Gliwicach za inspirujące zajęcia!

A oto, jak zostały one zrelacjonowane na Facebooku Miejskiej Biblioteki Publicznej:

Let’s talk about Szekspir!

I porozmawialiśmy!

Niecodzienna lekcja angielskiego i literatury odbyła się w miniony piątek w Filii nr 20.

Naszym nauczycielem był Juliusz Pielichowski – tłumacz literatury angielskiej i poeta, a naprzeciw zasiadła klasa z VII LO w Gliwicach.

Pielichowski2

Pielichowski1

Maturzyści wiedzą już, że narodowy poeta Anglii wywarł największy wpływ na język angielski, jego sztuki przetłumaczono na wszystkie główne języki świata i wystawia się je w teatrach częściej niż jakiegokolwiek innego dramaturga. Nie tylko pisał, ale także reżyserował i grał w swoich sztukach, był także dyrektorem teatru, ale co ważniejsze – zrewolucjonizował teatr renesansowy i odcisnął swe piętno na sztuce teatralnej kolejnych wieków.

Pielichowski4

W swoich czasach – nie tylko za sprawą znajomości i protekcji królowej Elżbiety I, której często bywała na jego spektaklach  jego przedstawienia cieszyły się ogromną popularnością i gromadziły tłumy publiczności. Dlaczego? Bo jego sztuki były śmiałe, pełne emocji i namiętności; sięgał swobodnie do historii Anglii, ale także do wydarzeń mu współczesnych.

Juliusz Pielichowski nazwał je rock’n’rollem tamtych czasów – i to określenie doskonale oddaje ich ducha!

Oprócz komedii, tragedii i dramatów historycznych stworzył także 154 sonety, które uważa się za jedne z najpiękniejszych wierszy w języku angielskim.

Pielichowski6

Dlaczego twórczość Williama Szekspira wciąż zachwyca?

Bo wielkim poetą był (!)  jak powiedziałby profesor Pimko z „Ferdydurke” – a profesor Pielichowski doskonale to uzasadnił.

Był i jest WIELKI, bo genialnie i pięknie pisał o tym, co ludzkie  wszędzie i w każdych czasach: miłości, nienawiści, zazdrości, żądzy władzy, samotności i zagubieniu. Bo bawił, wzruszał i przerażał. Bo jego wspaniały język i emocjonujące historie trafiały w każde gusta – te wyrafinowane i te całkiem proste.

Był, jest i będzie czytelny po wsze czasy, bo doskonale przejrzał ludzką duszę, rozumiał porywy serca i meandry umysłu.

I – jak się okazuje – ma dosłowny wpływ na nasze umysły, bo jak dowodzą najnowsze badania, czytanie i studiowanie dzieł Szekspira działa jak „dopalacze” dla mózgu, zwiększając poczucie własnej wartości i dosłownie „doładowując” jego moc, znacznie bardziej niż czytanie współczesnych książek czy czasopism.

Zatem – do Szekspira, Droga Młodzieży!

Pielichowski3

Jego przebogaty język przyda się Wam także na maturze, bo stworzył ponad 1700 popularnych słów, zmieniając rzeczowniki na czasowniki, czasowniki na przymiotniki, łącząc słowa, których nigdy wcześniej nie używano, dodając przedrostki i przyrostki oraz tworząc słowa całkowicie oryginalne.

Przeciętna osoba mówiąca po angielsku używa ok. 4000 słów – słownictwo Szekspira obejmowało ponad 29 000!

A czy wiecie, że wiele fraz to także zasługa Billa?

Kiedy mówicie o żałosnym widoku, uczciwej grze, najwyższym czasie, żeby zwalczać ogień ogniem, o tym, że miłość jest ślepa, a czasem dobrze byłoby rozpłynąć się w powietrzu – to… mówicie Szekspirem.

Dziękujemy za Wasz aktywny udział w zajęciach, świetne czytanie monologu Hamleta w różnych tłumaczeniach (o włos Barańczak wyprzedził Słomczyńskiego – Paszkowski nie miał szans w tym głosowaniu!) i mamy nadzieję, że po obejrzeniu fragmentów „Hamleta” w reżyserii Kennetha Branagha (i z nim w roli głównej) nabierzecie ochoty także na inne realizacje dzieł Szekspira!

Pielichowski5

Pielichowski7

I nie traćcie głowy przed maturą, bo William Szekspir poświęcił już swoją. Jak wyszło na jaw parę lat temu, podczas badania jego grobu, jakiś psychofan skradł czaszkę tego geniusza literatury 200 lat temu – czemu w sumie trudno się dziwić.

PS. W ostatnim zdaniu zastosowano słynny angielski humor.

Zdjęcia oraz tekst pochodzą z facebookowego profilu Miejskiej Biblioteki Publicznej.